Przechodzisz ulicą koło kogoś kto kiedyś był Ci bliski, gadałeś z nim, śmiałeś się. A teraz nawet ta osoba na Ciebie nie spojrzy, nawet nie powie zwykłego 'cześć'. Udaje, że Ciebie nie zna. To jest irytujące, smutne i przykre. Przecież to, że kiedyś gadaliście, może nawet się przyjaźniliście i nagle Wasze drogi się rozeszły, nie znaczy, że trzeba tę osobę nagle wymazać ze swojej pamięci.
Może po krótkim 'hej' odnowilibyście swoją znajomość? Kto wie. Już nie raz poczułam taką obojętność od osób, które nawet chodziły ze mną do jednej klasy. Wtedy rzucałam specjalne powitanie, żeby przypomnieć o swoim istnieniu, przypomnieć, że nie jestem obca. Wiadomo, wtedy odpowiedź była wymuszona, bez entuzjazmu, uśmiechu. Na prawdę nie rozumiem takich osób, takiego zachowania.
Czemu tak łatwo odzwyczajamy się od ludzi? Przeżyliście już taką sytuację?