Hej, kochani! Nie wiem jak Wy, ale ja ostatnio wciągnęłam się w czytanie książek. Szczerze powiedziawszy nigdy jakoś za tym nie przepadałam i raczej ciężko mi szło nawet czytanie lektur szkolnych, więc zawsze brałam się za streszczenia. Jako, że na wakacjach możemy czytać to co chcemy, to co nas interesuje i tematyka książek nie jest narzucona postanowiłam, że tym razem się przemogę i wypożyczę sobie kilka. W ostatnim czasie przeczytałam dwie książki i jestem z siebie dumna, haha. Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z recenzją jednej z nich, która na prawdę mi się spodobała. Przeczytałam ją w dwa dni, także to mój rekord i pewnie go prędko nie pobiję (pamiętam, że kiedyś jedną czytałam przez całe wakacje!).
A książką, o której mówię jest: